Wszystko co dobre kiedyś się kończy. W naszym przypadku nie było inaczej. Pobyt w Hiszpanii zleciał bardzo szybko (moim zdaniem za szybko). Zanim się obejrzeliśmy już musieliśmy wracać. Natomiast jak wyglądał nasz powrót do Polski? Dzień przed wyjazdem, czyli dnia 7.12.2018r. (piątek) po wycieczce do Los Cahorros, wszyscy wybrali się do sklepów w celu zakupienia czegoś do Polski (pamiątki, hiszpańskie smakołyki i produkty). Należało jednak pamiętać o limicie bagażowym, więc nie można było przesadzić. Po skończonych zakupach przyszła pora na pakowanie. Ciężko mi było się pomieścić w walizce wraz z produktami, które chciałem zabrać, lecz po ciężkiej walce udało mi się spakować wszystkie rzeczy. W trakcie pakowania sprzątaliśmy również pokój oraz łazienkę. Minęły niecałe dwie godziny, a tu wszyscy byli już spakowani i gotowi do podróży. Następny dzień, to dzień wyjazdu. Zbiórkę mieliśmy zaplanowaną o 11:45. Jedni wstali wcześniej, a inni później, natomiast w apartamencie już od około 9:00 było słychać zamieszanie. W kuchni wszyscy jedli śniadanie lub robili prowiant na drogę. Jakieś pół godziny przed zbiórką każdy sprawdzał pokoje, czy nie zostały jakieś śmieci. Z łóżek pościągaliśmy pościel, a kluczyki zostawiliśmy w szafkach. Kto był gotowy, brał swoje bagaże i czekał na resztę. Żal było się rozstawać z tym wszystkim. Pożegnaliśmy się z naszymi współlokatorami (praktykantami z Rumunii) i wyruszyliśmy na miejsce zbiórki, gdzie czekał na nas autokar do Malagi. Wyjechaliśmy o około 12:00. Pogoda dopisywała, słońce mocno świeciło. Było na tyle ciepło, że wystarczyły nam same koszulki projektowe, które założyliśmy na wyjazd. Na lotnisko w Maladze dotarliśmy o godzinie 13:30. Odbyliśmy w sumie dwa loty. Z Malagi do Monachium, i z Monachium do Krakowa. Pierwszy lot odbył się dopiero o godzinie 16:05, więc trochę czasu spędziliśmy na lotnisku, zwiedzając różne sklepy z pamiątkami, które się tam znajdowały. Przelot samolotem z Malagi do Monachium trwał 2 godziny 40 minut. Na pokładzie dostaliśmy kanapkę oraz coś do picia. Z góry było widać całą Hiszpanię. Naprawdę wspaniałe widoki. Po wyjściu z samolotu kierowaliśmy się do bramy E24, do której trzeba było podjechać metrem. W porównaniu do Hiszpanii w Niemczech było zauważalnie zimniej, a o tej godzinie robiło się ciemno. Następny lot do Krakowa odbył się o godzinie 22:15 i trwał około 50 minut. Lecieliśmy po ciemku. Z góry było widać, bardzo ładne, oświetlone miasta i budynki. Tutaj również otrzymaliśmy kanapkę i picie. W Polsce wylądowaliśmy o 23:30. Na miejscu odebraliśmy bagaże i wyszliśmy na zewnątrz. Tutaj pogoda nie dopisywała. 0 stopni na dworze, a do tego lekki deszcz. Przed lotnisko przyjechał nasz autokar pod szkołę. Zapakowaliśmy na przyczepę walizki i wsiedliśmy do niego. Z Krakowa do Bytomia jechaliśmy niedługo (coś ponad godzinę), gdyż o tej porze po ulicach jeździ mało aut. Na miejscu pod szkołą czekali już na nas stęsknieni rodzice. W końcu nie widzieliśmy się 4 tygodnie. Zabraliśmy swoje bagaże, pożegnaliśmy się wszyscy razem i każdy pojechał do swojego domu. Na szczęście podróż do Polski odbyła się bezproblemowo, w porównaniu do naszego wyjazdu do Hiszpanii, gdzie odwołali nasz lot. Po powrocie pozostało nam myśleć o powrocie do szkoły w poniedziałek. Myślę, że każdy był zadowolony z pobytu i gdyby mogli, to polecieliby jeszcze raz. To była wspaniała, wyjątkowa i niezapomniana przygoda.

Krzysztof Adamczyk