
O MNIE
Niezbyt aktywny sportowo, chociaż przepadam za siatkówką. Dużo gram na komputerze, ale ostatnio trochę już rzadziej. Nałogowo oglądam anime. Zdecydowanie obejrzałem tego już za dużo. Lubię też serfowanie w internecie w poszukiwaniu memów i JD. Jeśli chodzi o informatykę to bardzo chciałbym nauczyć się programować. Próbowałem już kilku języ ków programowania, lecz z żadnym nie zająłem się na dużej. Jeśli chodzi o języki ludzkie to chciałbym rozwijać mój angielski, mimo że się nie wszędzie da się nim porozumieć to na pewno ułatwia komunikację. Uczę się też japońskiego, do którego mam jeszcze większy zapał do nauki niż do angielskiego, ale tak łatwo jak z angielskim nie ma. Jak z resztą pewnie widać po stylu, humanista ze mnie marny. Aczkolwiek przepadam za matematyką i logiką.
OPINIA O PROJEKCIE
Projekt “Zwiększ swoje szanse na zatrudnienie w swoim zawodzie po zakończeniu edukacji” bardzo mi się podobał. Na początku myślałem, że ten projekt głównie będzie polegał na odbyciu praktyk, czyli na chodzeniu do pracy i faktycznie połowę dnia powszedniego nam to zajmowało. Jednakże praktyka to tylko jedna z wielu rzeczy, które robiliśmy podczas pobytu w Sewilli.
Dzięki projektowi udało mi się zwiedzić wiele ciekawych miejsc, takich jak Gibraltar czy Kordoba. Wziąłem udział w moim pierwszym biegu ulicznym, który pod względem ilości osób ciężko będzie przebić, a poza tym zwiedziłem wiele ciekawych miejsc w Sewilli. Na samą pracę w serwisie też nie narzekałem. Opiekun praktyk był świetną osobą zlecał nam (mi i Markowi) mnóstwo zadań, aczkolwiek jeśli jakiemuś nie podołaliśmy to tylko gdy skończył wykonywać swoją część pracy zaraz śpieszył nam wytłumaczyć “co i jak”.
Jeśli chodzi o typowo informatyczne umiejętności nabyte w Sewilli, to głównie praca z laptopami. Podczas praktyk pracowałem przy tylu laptopach, że teraz żaden mi już nie straszny, a przed wyjazdem nigdy żadnego nawet nie otwarłem. Jednak oprócz tego nabyłem wiele wspaniałych wspomnień oraz poznałem kilka podstawowych hiszpańskich zwrotów. Projekt mogę polecić każdemu kto chce poznawać nowe rzeczy i przeżywać ciekawe chwile.
SPRAWOZDANIA Z PRACY
Moją praktykę odbywam w serwisie komputerowym „Mundo Informática”. Pracuję w nim razem z Markiem. W firmie pracują trzy osoby, a przynajmniej tyle przechodzi codziennie wykonywać pracę na miejscu. Szef Daniel, który zajmuje się z reguły obsługą klientów i zazwyczaj zagląda do tylnej części serwisu tylko po to, aby przekazać kolejny sprzęt do naprawy, bądź go odebrać do oddania klientowi. Drugą osobą, z którą mam najwięcej styczności, jest Alvaro. Jest on naszym opiekunem praktyk, co za tym idzie, z reguły to on przydziela nam zadania. Na początku praktyk bacznie nas obserwował i pokazywał nam każdy proces. Po tych dwóch tygodniach jednak z reguły daje nam coś do zrobienia, a pomaga w przypadku gdy zgłosimy jakiś problem z wykonaniem czynności. Ostatnią osobą jest Miguel, który zajmuje się praktycznie wszystkimi smartfonami i tabletami, które trafiają do serwisu. Alvaro oraz nam zostają laptopy, komputery stacjonarne i zdarzają się czasem drukarki czy telewizory. Przez pierwsze dwa tygodnie byli tam również dwaj inni praktykanci z Polski, którzy również byli pomocni gdy robiliśmy jakąś czynność pierwszy raz.
Mój dzień roboczy rozpoczyna się od wstania ok. 6:45, porannej toalety, ubrania się i śniadania ok. 7:15. Z powodu ogromnej ilości czasu nigdy nie śpieszymy się z Michałem (moim współlokatorem) jeśli chodzi o jedzenie. Po długim śniadaniu, sprawdzenie poczty oraz pozbieraniu przedmiotów takich jak klucze czy telefon wychodzimy się spotkać z Agatą, Markiem (tym który ze mną pracuje) oraz drugim Michałem na rondzie przy Plaza de Cuba. Gdy już wszyscy przyjdą około godziny 8:30 udajemy się na drugą stronę Puente San Telmo. Tam Agata i mój współlokator przechodzą przez drogę udając się gdzieś dalej na przystanek, a nasza trójka zostaje po tej stronie ulicy i czeka na autobus linii 42. Autobusem tym dojeżdża na uczelnię bardzo dużo studentów, niedaleko której wysiada Michał do swojej pracy. My jednak jedziemy kilka przystanków dalej. Przejazd autobusem do pracy zajmuje nam około 40 minut, ale całe szczęście nie musimy się przesiadać a przystanek docelowy jest bardzo blisko serwisu. Pracę rozpoczynamy o 9:30, a kończymy o 15:30 Droga powrotna wygląda analogicznie do dojazdu, tylko że rzadziej spotykamy innych po drodze.
ZAKWATEROWANIE
W Sewilli mieszkaliśmy u bardzo miłej, starszej pani, niedaleko przystanku Plaza de Cuba. Od pierwszych chwil bardzo chętnie z nami rozmawiała… znaczy prowadziła monolog, bo nie za wiele rozumieliśmy. Na szczęście na ratunek przybył TŁUMACZ GOOGLE! Pozwolił on nam na uzgodnienie godzin śniadania, obiadu i kolacji; z jego pomocą informowaliśmy, że danego dnia będziemy potrzebowali lunchboxy i innego tego typu sprawy.
Samo mieszkanie było duże, a nasz pokój wystarczający dla naszych potrzeb. Mieliśmy w szafkach tyle miejsca ile trzeba. Na suficie wisiał żyrandol z wentylatorem, niestety dość głośnym. Gniazdko było ulokowane między łóżkami, ale na szczęście był trójnik. W niektórych częściach pokoju połącznie WiFi było irytująco niestabilne.
Rano śniadanie było zawsze takie samo – dwie połówki ciepłej bułki, dżem truskawkowy, krem czekoladowy, kakao (choć pani proponowała nam pierwszego dnia kawę), a czasem dodatkowo jakieś ciastko czy croissant. Po obiedzie przez długi czas nie było się głodnym; otrzymywaliśmy dwa dania oraz jakiś owoc. Z kilkoma wyjątkami, dania były dobre. Z kolacjami sprawa wyglądała podobnie.
Każdy z nas miał własne klucze do mieszkania. Najpóźniej do domu wracaliśmy o 0:00, gdyż w innym przypadku jamnik Harry obudziłby pół Sewilli. Pani regularnie robiła pranie, następnie suszyła je, prasowała i dawała je nam poukładane.