Nie samą praktyką człowiek żyje. Tu, w Sewilli staramy się wniknąć w społeczeństwo lokalne. Nie siedzimy w domach, nie tłuczemy w Lola czy Fortnite’a. Spędzamy za to sporo czasu na mieście, nawiązując przy tym nowe znajomości, poznając życie typowego Hiszpana od środka. Zgodnie z zasadą “When in Rome, do as the Romans do”, robimy to, co tubylcy, dostosowując się do obowiązujących tu norm. Tak było i tym razem. Ale do rzeczy.
Co roku w Sewilli odbywa się jeden z największych biegów ulicznych w Europie. Bierze w nim udział ponad 20 tysięcy biegaczy!!!. Dla porównania, w Bytomskim Półmaratonie startuje około jednego tysiąca zawodników, a w największej tego typu imprezie w Polsce – Biegu Niepodległości w Warszawie, w zeszłym roku udział wzięło „zaledwie” 15 tysięcy uczestników.
Jako ambasadorzy ZSTIO na świecie, promotorzy zdrowego trybu życia i sportu, cała szesnastka, WSZYSCY bez wyjątku postanowiliśmy podjąć wyzwanie i pobiec ulicami Sewilli w pomarańczowych koszulkach.
Długość biegu to 8,5km, w całości głównymi ulicami miasta, w większości wzdłuż rzeki Gwadalkiwir. Ze względu na wysokie o tej porze roku temperatury, impreza odbywa się nocą. Bieg nie jest darmowy, trzeba się zapisać uiszczając opłatę startową. Koszt takiego biegu to zalewie 5,50 EUR. W tej cenie dostaje się numer startowy, dobrej jakości koszulkę i medal. Hmm, od razu przychodzi na myśl pytanie, dlaczego organizacja podobnych imprez w Polsce jest taka droga… Może po najbliższych wyborach coś się zmieni, choć chyba nikt z bytomskich kandydatów nie obwieszczał takich obietnic, choć są tak proste do zrealizowania. Podsuwamy zatem gotowy pomysł 🙂
Udział w takim biegu to niesamowite uczucie. Jest godzina 22:00, jakieś 28 stopni Celsjusza, Glorieta de Buenos Aires. Ustawiasz się na starcie, tzn. masz jakieś pół kilometra do linii (realny start widać w oddali w postaci zawieszonego w powietrzu balonu). Słyszysz strzał, podnosi się wrzawa, ruszasz…. oj, chciałoby się, ale nie tak szybko. Przypomina to wszystko zakorkowane skrzyżowanie świetlne, zanim ruszysz musisz swoje odstać. Samo ruszenie to tak naprawdę ślimaczy spacer w kierunku startu. Z czasem sytuacja się poprawia, jest szansa, że linię startu przekroczysz już na drugim biegu truchtając 😉 Wszystko się zmienia, kiedy tłum wkracza na ostatni odcinek Paseo de las Delicias, okazałą drogę, na szerokości której może się ustawić swobodnie kilkadziesiąt osób. Tutaj również można poddać się niesamowitemu wrażeniu kiedy mocno przyspieszasz i w ciągu jakiejś minuty przesuwasz się o nawet kilka tysięcy miejsc w górę, przy okazji wyprzedzając nawet niejednego czarnoskórego zawodnika! Oczywiście ulice Sewilli są bardzo dobrze oświetlone i dokładnie widać wszystkich uczestników biegu :xD
Po drodze niestety, natkniemy się na kilka spowolnień. Przy skręcie na Calle Resolana czy przy punkcie żywieniowym czasem będzie trzeba praktycznie się zatrzymać. Oj, gdyby zastosować rozwiązania ze słynnej Pamplony (gdzie wypuszcza się na ulice rządne krwi byczki), z pewnością sytuacje takie nie miałby miejsca i czasy wszystkich zawodników byłyby znacznie lepsze:-)
Bieg ten to wspaniała zabawa, próba sprawdzenia samego siebie, promocja zdrowego trybu życia. Nic dziwnego, że corocznie skupia on tylu entuzjastów. Wystartowaliśmy razem, jednak już po chwili każdy znalazł się w innym miejscu tej ogromnej rzeki ludzi. Odnalezienie się w takim tłumie jest praktycznie niemożliwe, tym bardziej, że dzięki jednakowym koszulkom tworzyliśmy jedną gigantyczną pomarańczową masę. Świetne uczucie!
Jutro odpoczywamy, a w niedzielę jedziemy na plażę:-) Zaraz… chyba na plaży też się odpoczywa 🙂
Pozdrawiamy.
Projekt „Zwiększ swoje szanse na zatrudnienie w swoim zawodzie po zakończeniu edukacji” realizowany jest dzięki wsparciu Komisji Europejskiej w ramach programu Erasmus+ – Kształcenie i szkolenia zawodowe.